dr Helena Pyz

Dr Helena Pyz urodziła się w Warszawie 10 kwietnia 1948 roku. W 10. roku życia zachorowała na Heine-Medina. Od tej pory ma kłopoty z poruszaniem się. Od 1971 roku jest członkinią Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Jako lekarz specjalizowała się w zakresie chorób wewnętrznych. W latach 1974-1988 r. pracowała w przychodni rejonowej w Warszawie i Ząbkach.

W latach osiemdziesiątych czynnie zaangażowana w organizowanie "Solidarności" w środowisku medycznym, pełniła funkcję przewodniczącej komisji zakładowej ZOZ-u wolskiego do czasu zdelegalizowania związku.

14 lutego 1989 r. po raz pierwszy udała się w podróż do Indii. Po przyjeździe do Jeevodaya – mimo bariery językowej, braku doświadczenia w leczeniu trądu i chorób tropikalnych, mimo trudności materialnych i klimatycznych – od początku wiedziała, że jest to miejsce wskazane jej przez Boga.

Posługuje się językiem hindi, rozumie też inne narzecza i języki sąsiednich stanów. Ubiera się jak Induska i mimo białej skóry bywa uważana za rodowitą mieszkankę tej ziemi.

Laudacja prof. Marii Kryzsytofa Byrskiego

Czy można zmierzyć długość mostu, który cały czas buduje dzisiejsza Laureatka nagrody PONTIFICI? Zapewne długość tego mostu, którym spięła Indie i Europę, można jakoś wymierzyć, choć to łatwe nie będzie. Można o to zapytać młodego Manoja Bastię, wychowanka Jeevodayi, który studiował w Polsce w latach 2009-2012 lub wiele jego koleżanek i kolegów. Można też zapytać o to samo licznych wolontariuszy, którzy od naszej Laureatki uczyli się, jak takie mosty budować, pomagając Jej jednocześnie w codziennym trudzie służenia ludziom, których trąd już za życia wykluczył ze świata żywych. Można wreszcie zapytać uczestników programu „adopcja serca”, którzy spoglądając na fotografie „adoptowanych” dzieci odnoszą wrażenie, że Indie są tuż tuż, na wyciągnięcie ręki. Ale jak zmierzyć długość mostu, po którym przeprowadziła ona wiele, tak bardzo wiele osób od śmierci ku życiu? Posłuchajmy!

Było to osiem lat temu. Do Jeevodaya przyniesiono trzymiesięczne niemowlę, tak wychudzone, że nie było wiadomo, czy przeżyje. Dziecko nie umarło. Na zrobionych pół roku później zdjęciach widać wielkie, smolistoczarne oczy i nastroszoną czuprynkę. Dziś Patrycja przypomina kolorowego motyla. Nie chodzi, a unosi się nad ziemią, tańczy, czubkami brązowych palców unosi kolorową sukienkę. Wygląda, jakby frunęła w powietrzu.

I jeszcze jedno wstrząsające świadectwo:

Hemlal, starszy człowiek porażony trądem, trafia do Ośrodka.

Na decyzję o przyjęciu Hemlala do naszego Ośrodka nie musiałam mieć więcej niż sekundę. Kiedy odchylił brudny koc, którym był nakryty cały, z głową, buchnął smród taki, że cofnęłam się o krok. Zdążyłam tylko zarejestrować na siatkówce oczu wielka ziejącą, cieknąca ranę zamiast prawej połowy twarzy, obrzęk, zaczerwienienie, ciemne plamy martwych tkanek wokół... Myślę, że tak wyglądali, chorowali i umierali trędowaci wszystkich nacji w dobie przed antybiotykami... Pierwszą myślą, która mi przebiegła natychmiast, gdy bliżej już przyjrzałam się ranie było: jeżeli robaki, które zżerały tkanki od środka dostaną się do mózgu – chory zginie. A przecież tak blisko i tak łatwo mogło się stać poprzez nos, którego prawie nie miał. Przez pierwszy tydzień opatrywałam go dwa razy dziennie, po dwóch-trzech dniach udało się usunąć wszystkie gniazda robaków, martwe tkanki, dużo ropy. Jednocześnie dostawał wysokie dawki antybiotyków, inne potrzebne leki, spał na czystym łóżku, pomagali mu się myć i jeść... Zaczął odżywać.

Człowiek ten w rezultacie zmarł, bo nie udało się zmienić całego jego środowiska, ale otoczyła go życzliwość i podarowano mu coś nie do przecenienia – godną śmierć! Nasza dzisiejsza Laureatka jest kolejną zawodniczką w wielkiej sztafecie, którą rozpoczyna Ojciec Damian na wyspie Malokai na Hawajach, Ojciec Jan Beyzym na Madagaskarze, Matka Teresa w Kalkucie, Ojciec Marian Żelazek w Puri i wielu innych. Nasza Laureatka znalazła się już dawno w gronie budowniczych najwspanialszego musiał sprostać Kościół pierwszych wieków. Myślę tu przede wszystkim o krajach Wschodu, niezwykle bogatych w bardzo dawne tradycje religijne i filozoficzne. Szczególne miejsce wśród nich zajmują Indie. Z wielką duchową energią myśl hinduska poszukuje doświadczenia, które wyzwalając człowieka z ograniczeń czasu i przestrzeni miałoby wartość absolutną. W dynamice tych dążeń do wyzwolenia osadzone są wielkie systemy metafizyczne. Zadaniem dzisiejszych chrześcijan, zwłaszcza w Indiach, jest wydobycie z tego bogatego dziedzictwa elementów zgodnych z ich wiarą, aby mogły one wzbogacić myśl chrześcijańską.”1

W tym dziele znajdziesz Czcigodna Laureatko pomoc w ośrodkach studiów indologicznych w Polsce. Na koniec, żeby dać dowód, jak trafne są słowa cytowanej wyżej encykliki papieskiej, chcę przytoczyć cytat z pierwszego hymnu najświętszej Księgi hindusów, mianowicie z Rygwedy. Hymn adresowany jest do Ognia, jako pierwszego żywiołu powołanego do istnienia przez Stwórcę: „Bądź nam przystępny o Ogniu, tak jak Ojciec jest dla Syna! Prowadź nas ku pomyślności.” Trudno nam chrześcijanom oprzeć się wrażeniu, że ta modlitwa naszych braci hindusów została wysłuchana po upływie tysiąca pięciuset lat, a dwa tysiące lat temu. Na koniec posłuchajmy innego hymnu wedyjskiego zatytułowanego Parasparapritjupadeśa (Pouczenie o wzajemnej miłości):

Modlitwa o zgodę

(Atharwaweda III.30. Tłum. A. Ługowski & M.K. Byrski)

Niechaj serdeczność oraz jednomyślność,

A nie niezgodę, pośród was utwierdzę!

Jeden drugiego opieką otoczcie,

Jak nieubojne cielątko zrodzone! //1//

Niechaj syn ojcu swemu będzie wierny!

I z matką niechaj jednomyślny będzie!

Żona mężowi swemu miodopłynne,

Pełne pokoju niechaj prawi słowa! //2//

Niechaj brat brata wrogością nie darzy,

Ani też siostra swoją siostrę własną.

Zgodni ze sobą, wspólnym ślubom wierni,

Darzcie się wzajem uprzejmymi słowy.//3//

Taką Modlitwę wznoszę w waszym domu,

Która wśród ludzi zgodę powoduje.

Przez nią niebianie ani się rozchodzą,

Ni się wzajemnie swarzą między sobą. //4//

Starszym posłuszni, podziałów nie twórzcie!

Zadowoleni, nieście brzemię wspólne!

Jedni do drugich miło mówiąc przyjdźcie!

Ja myślą wspólną wszystkich was połączę!//!//5//

Wspólne niech będzie jadło i wodopój.

Niech do wspólnego was jarzma zaprzęgnę

Jak szprychy z piastą łączą się dokoła

Tak zgodni razem wy ogień uczcijcie! //6//

Ja myślą wspólną wszystkich was połączę!//!

Zaklęciem zgody wszystkich was jednoczę

Nieśmiertelności jak niebianie strzeżcie!

Rano i wieczór bądźcie dobrej myśli! //7//

prof. M. Krzysztof Byrski


___________

1 Encyklika Ojca Świętego Jana Pawła II Fides et Ratio, Wydawnictwo Znak, Kraków 1999, str. 90.

Czy chcesz otrzymywać najświeższe informacje o spotkaniach i aktualnych wydarzeniach w Klubie? Zapisz się do internetowego newslettera.

FreshMail.pl